poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 15 część. 1

-------
Pani Calavano powiedziała:
- No, i teraz czas dokończyć piosenkę, szybko mamy jeszcze dużo do przećwiczenia.
Dwójka przyjaciół zbliżyła się do siebię i stało się...
-----------
Dwójka pryjaciół zaczęła się śmiać, w sumie śmiechem trudno to nazwać to był bardziej żabi rechot. Pani Calavano była zdenerwowana całą sytuacją; spóźnili się i teraz odwalają takie numery, postanowiła więc, że nie da sobą pomiatać i odezwała się:
- Skoro tak sobie kochani pogrywacie i to nie tylko Jack z Arianą ale wszyscy obcinamy piosenki o połowę, musicie sie nauczyć większość nowych tekstów i przejść przesłuchania jeszcze raz, jeśli nie przedziecie przez przesłuchania i zawalicie wszystko tłumaczycie się przed panem dyrektorem. Idziemy kolejnością ławkową, ponieważ Jack stoi na cenie zaczyna, reszta po nim.

Nikt się tego nie spodziewał. Pani Calavano na prawdę się wkurzyła. Brewer podszedł do mikrofonu i przypomniał sobię piosenkę, do której zna słowa " Jessie's Girl " i zaczął śpiewać jak najlepiej umiał. Podczas występu przyglądał się anuczycielce, która coś notowała. Po Brewerze na scenę wszedł Brooks, i zaczął śpiewać piosenkę " Let me love you " KLIK, po nim na scenę weszła Ariana z iosenką " I have nothing " KLIK następnie na scenę weszła Grace z piosenką " back to black " i tak dalej: Jerry, Donna, Brody, Bailey i dużo innych osób. Esmeralda cały czas notowała coś po ostatniej piosence weszła na scenę i ogłosiła repertuar; 20 piosenek, 1 miesiąc- nie ma czasu na wygłupy, zaczyna sie prawdziwa praca. Tylko 1 osoba musiała odejść; na szczęście nie był to nikt z paczki przyjaciół. Na tym lekcja się skończyła, wszyscy wyszli z niej oszołomieni i udali się do klas. Jack i Ariana akurat mieli w tym samaym czasie gotowanie, udali się do sali razem rozmawiając, przyjaciółka zaczęłą tam temat soboty:

- No to co się stało jak poszedłeś do Kim ?- zapytała się prosto z mostu, gdy ubijali białka na makaroniki.
- Jak ty się dowiedziałaś, że byłem w sobotę u Kim ?- zapytał się zdziwiony długowłosy.
- Proste. NIe zmieniaj tematu, jak było, zmieniło się coś ?- dodała.
-Zaprosiłem ją na randkę...- powiedział szatyn.
- No to chyba dobrze- dodała Grande.
- Nie dałaś mi dokończyć, ja ją zaprosiłem a ona mi odmówiła- powiedział smutny Jack.
Ariana nie wiedziała co powiedzieć, było jej głupio, już miałą zacząć pocieszać najlepszego przyjaciela, ale Pan Thompson- nauczyciel, który prowadzi klasę kulinarną kazał jej przyjść i pokazać masę do zrobienia makaroników, na szczęście była zrobiona, inaczej musiałaby się tłumaczyć.

Następna lekcja u Ariany, Jacka, Jaia, Brodyego i Donny/ Narrator

Po dzwonku dwójka przyjaciół wyszła z klasy, Jack celowo unikał Ariany bo nie chciał, by tam mu współczuła a tym bardziej, żeby zaczęła wymyślać jakieś plany, sam musiał poradzić coś na to, żę Kim nie ma ochoty z nim rozmawiać, przebywać, być. 

Długowłosa brunetka udała się do szkolnej szafki i wyciągnęła z niej strój na WF, po czym udała się do szatni w celu przebrania, w typowe sportowe ubrania, czyli biały, luźny top na szelkach i szare, dresowe spodenki z czarnymi wstawkami, na nogi zarzuciła wygodne buty, a włosy związała w koński ogon, zabespieczając fryzurę materiałową opaską, którą pan od wf-u kazał im nosić, chwyciła jeszcze z portfeal 2 dollary i zamknęła mini szafeczkę, która znajduje się w szatni i szybko pobiegła pod stołówkę żeby kupić w automacie wodę, wiedziała, że po wychowaniu fizycznym przyda jej się. Gdy wyjmowała butelkę z maszyny zabrzmiał dzwonek, więc brunetka zapominając o reszcie udała się do sali wf-u, oczywiście już była spóźniona, ponieważ Pan Thompson wpszcza wszystkich na salę równo z dzwonkiem, odstawiła wodę na ławkę i udała się do szeregu przepraszając nauczyciela za spóżnienie, dzisiaj na WF-ie było coś dziwnego , było więcej osób niż zazwyczaj. Okazało się, że nauczyciel, który uczy drugą grupę się rozchorował, więc wszyscy mają łączony WF. Pan Thompson po sprawdzeniu listy obecności kazał dobrać się w pary. Na sali gimnastycznej powstał duży chaos, więc Tompson zaczął ustawiać wszystkich sam. Arianie przypadł Liam...


-------
KLĘCZE PRZED WAMI !
Przepraszam Was strasznie, długo nie mogłam nic napisać, 
rozdział wyszedł dosyć krótki i bez sensu ale chciałam coś dodać, żebyście wiedzieli, że żyję. Strasznie mi głupio.

Jeśli ktoś tu jeszcze jest serdecznie przepraszam i obiecuję poprawę
Kitty Anderson








piątek, 21 lutego 2014

0% sensu ?

Hejka, nie wiem czy ktoś zauważył, ale dodałam nowy rozdział... dodałam go prawie tydzień temu.
 Wyszedł mi strasznie słabo, co wyjaśnia dlaczego nie ma pod nim komentarzy.
 Odnoszę wrażenie, że Wam nie podoba się już ta historia i mój sposób pisania, który pozostawia wiele do życzenia :<
Strasznie przepraszam i rozumiem dlaczego nie ma ostatnio komentarzy, ani wejść na bloga.
Nie zasługuje na nie.
Chcę się po prostu dowiedzieć co Wam przeszkadza, co zmienić, wszystko co Wam leży na sercu piszcie w komentarzach. :)
Na prawdę przepraszam za to i proszę o prawdziwą opinię :)
Kitty :)

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 14-

Nikt nic nie mówił, w pokoju panowała głucha cisza, która została przerwana przez dzwonek telefonu Jerryego Martineza, Latynos po odebraniu telefonu od swojej ukochanej dziewczyny- Grace usłyszał tylko:
- Włączcie szybako kanał 7, Limer się pali...


Oczami Kim:
To co usłyszałam natychmiastowo zajęło moje myśli. Limer się pali, każdy by się cieszył, bo nie ma szkoły, ale w tydzień szkoły nie odbudują. Nie wiem co mam o tym myśleć. W tej samej chwili dostałam SMS'a, który nakazywał mi wejść na elektroniczny dziennik, po informacje gdzie się będę teraz uczyć. No szybko to załatwili, w sumie z 3 dni mogłabym w domu posiedzieć, ale nie. Musieli załatwić, gratulacje dla naszego dyrektora. Odezwałam się:
- Co z tego ? Dyrektor już nam załatwił inną szkołe.
- Już ? Whooo szybki jest- powiedział Jerry.
- No dobra ide powiedzieć mamie. - powiedziałam.
- Okej, pa- usłyszałam od przyjaciół i wyszłam z domu. 

Narrator.
Jack Brewer zaraz po wyjściu swojej " przyjaciółki " wymyślił jakąś wymówkę i podzielił los blondynki. Reszta przyjaciół, czyli Jerry, Ariana i Jai postanowili zadzwonić po Grace i udać się do centrum handlowego. Tak minęła sobota i niedziela czwórce przyjaciół. Tymczasem Jack Brewer udał się do domu Kimberly Crawford i zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu Amelia Crawford- mama Kim, po czym zaprosiła go do pokoju Kimberly gdzie ona przebywała. Podziękował jej i udał się do wspomnianego miejsca, zanim otworzył drzwi usłyszał śpiew, prawdopodobnie blondynki:


One, two, three,
Not only you and me,
Got one eighty degrees,
And I'm caught in between,
Counting one, two, three,
Peter, Paul, and Mary,
Gettin' down with 3p,
Everybody loves counting
Everybody loves counting
Everybody loves counting.

Chciał poczekać, aż blondynka skończy śpiewać, ale podeszła do niego Amelia i zdziwiona otworzyła drzwi i powiedziała:
- Śmiało, wchodź.
Wykonał więc jej polecenie, po jego wejściu Kim zauważyła go od razu. Brunet nie czekając aż blondynka go powita, zapytał się:
- Kim, co ty na to żebyśmy wyskoczyli do kina i na obiad ?
Czekał na odpowiedź, w końcu się doczekał:
- Jack, ja...

Poniedziałek/ Oczami Ariany.

Obudził mnie najgorszy dźwięk na całym świecie- budzik, mój " najlepszy przyjaciel " zerwał mnie z łóżka o 6.15, nadal nie wiem co myślałam, gdy go wczoraj wieczorem nastawiałam. Pewnie nadal myślałam o sobocie. Po jakiś pięciu minutach " ruszyłam dupę " z łóżka i je zaścieliłam, bo bym się jeszcze położyła, gdyby bylo rozwalone i udałąm się do łazienki, gdzie wzięłam szybki, zimny prysznic, który pobudził mnie natychmiastowo, umyłam włosy i twarz. Po wyjściu z prysznica, przemyłam moją twarz tonikiem i spryskałam tonerem, wcześniej używając lekkiego kremu nawilżającego, włosy wysuszyłam i zadowolona z siebie wyszłam z łazienki. A dlaczego zadowolona z siebie ? Przyszykowałam się w 30 minut, nowy rekord. Ubrałąm się w piękną sukienkę, która miała materiał imitujący jeans i była bardzo miękka, z szafy z butami, którą lubię nazywać " butszafą " wyciągnęłam sandałki, a z wieszaka na biżuterię ściągnęłam naszyjnik-kompas. Mój strój był gotowy, ponieważ miałam trochę czasu, który zaoszczędziłam w łazience zmieniłam torbę szkolną, na skórzaną, brązową z frędzlami i spakowałam do niej piórnik, portfel i segregator oraz mniej ważne rzeczy potrzebne, albo i nie w szkole. Czas na makijaż- pomyśłałam i udałam się do toaletki, z szufladek postawionych na niej wyciągnęłam kosmetyki potrzebna do " operacji ", wydłużyłam rzęsy tuszem, a usta pomalowałam jasno, różową szminką wcześniej je nawilżając. No, tak to mogę się pokazać, pomyślałam i zeszłam na dół. Udałąm się do kuchni na moją ulubioną część całego dnia, jedzenie. Wyjęłam z szafek potrzebne produkty i zaczęłam gotować. Po 10 minutach miałam gotowe pyszne śniadanie, duża kawa z większą ilością mleka niż kawy, ale ja ciągle nazywam to kawą, i waniliowy jogurt z truskawkami, malinami, borówkami i bananem, i szklanka soku pomarańczowego wołały do mnie " zjedz mnie". Zjadłam więc moje śniadanie, przeglądając instagrama i twittera, oraz oglądając filmy na youtube, gdy skończyłam umyłam zęby, chwyciłam za torbę, zamknęłam dzwi i opuściłam mój dom, nie patrząc na zegarek. Udałam się do domu Jacka Brewera myśląc o ciasteczkach i perfumach. Gdy dotarłam pod dom mojego przyjaciela, nie pukałam bo drzwi były otwarte, weszłam bez obaw, że zastanę tam jego rodziców, ponieważ Jack mieszka sam. Dom wyglądał tak pusto jakby go tu nie było, przynajmniej korytarz, bo gdy weszłam do salonu zauważyłam Kaia śśpiącego na kanapie, co ? Oni sie podobno nienawidzą. Póżniej udałąm się dopokoju długowłosego, drzwi były otwarte a Jack leżał na podłodze. Postanowiłam go obudzić, jego i Kaia, więc zapiszczałam. Zadziałało, ma się ten pisk. Ćwiczyłam w budzeniu Frankiego i rodziców, gdy byłam dzieckiem. W każdym razie Brewerowie się obudzili, usłyszałam tylko:
- BIje ci ?????????? Tak bardzo mnie nienawidzisz, serio ?- w wykonaniu Kaia.
Obudzony Jack nie odzywał się tylko dziwnie uśmiechał, zbyt dziwnie. O nie, albo myśli o kucykach pony albo szykuje zemstę. Jego zemsty są dziwne, więc nie chcę przeżywać kolejnej, co to to nie. Rzekłam więc:
- Powinieneś być mi wdzięczyny, nie spóżnisz się.
- Ariana, jest pięć po siódmej, a mamy na dziewiątą- powiedział spokojnie, za spokojnie.
- No to idealny czas żeby się obudzić, zrobię ci śniadanię, ale wytłumacz mi co u ciebie w salnonie robi Kai, bo tego nigdy nie ogarnę-  powiedziałam na jednym tchu.
- Śniadanie ? Trzeba było tak zacząć, a Kai ? No cóż nasi rodzice nie przepadają za tym, że ja i Kai krótko mówiąc się nie lubimy, więc kazali nam razem mieszkać, okrutne- powiedział.
- Dokładnie, to ja zrobię śniadanie. Na co masz ochotę owsianka czy owsianka ?- zapytałam.
- Naleśniki, a teraz wynocha.- powiedział.
- A jak nie to co ? - zapytałam sądząć, że jestem cwana.
-  Aha, czyli idziesz ze mną pod prysznic, zapraszam- powiedział śmiejąc się.
- Hahah, dobre a kto ci naleśniczki zrobi ? Myj się bo cuchniesz, widzimy się za pół godziny- powiedziałam.
- Na pewno ? Możesz zostać- powiedział śmiejąc się głośniej.
- Czy na pewno cuchniesz ? Tak- odparłam.
- Pzecież ty kochasz ten zapach, męski Jack- powiedział i mnie przytulił. Teraz mogę stwierdzić, że aż tak strasznie nie cuchnął, ale prysznic nie zaszkodzi.
- Dokładnie, le teraz puść mnie bo już widzę ten nagłówek " siedemnastolatka uduszona boskim zapachem Brewera"- odpowiedziałam mu.
- Dobra, bo kto mi naleśniki zrobi, idź do kuchni kobieto- powiedział.
COOOOOOO????? Przegiął i to ostro. 
- Masz trzy sekundy na ucieczkę,a lbo wydrapie ci oczy- wykrzynkęłam.
- OKej, idę pod prysznic.- powiedział.
Nie boi się mnie ? Szkoda. Udałam się na dół, rzuciłam torbę na stół i zabrałam się za przygotowanie śniadania. Kai też dostanie, a co. Z szafek wyciągnęłam potrzebne rzeczy i zabrałam się za przygotowanie naleśników. 

Pół godziny później// Jack. 

Zszedłem na dół gotowy, Kaia już nie było a na stole leżały naleśniki, obok nich siedziała Ari przeglądająca instagrama.  No to się nazywa życie, ale zemsta jej nie ominie. 

Oczami Narratora, pół godziny póżniej ( około 8:10 )

Przyjaciele oglądali właśnie " iCArly " i śmiali się z tego jak Spencer podrywał kaktusa, po naleśnikach już nie było śladu, pili sok, śmiali się, tą sielankę przerwał im telefon, Grande odebrała go i po minucie skończyła rozmowę. Dzwoniła Jai, okazało się, że mieli na 8 a nie 9, Brewer pomylił godziny. 
- Brewer ty skunsie, jesteśmy spóżnienie 10 minut, za chwilę będzie " We've got tonight", szybko.- krzyknęła.
- Coo ???? Okej, pojedziemy motorem.- odrzekł.
Przyjaciele w popłochu opuścili dom, po pięciu minutach wpadli na lekcję. Brewer jechał bardzo szybko. 
- Przepraszamy. Brewer miał problemy z kuzynem więc musiał zjeść naleśniki- powiedziała brunetka.
-  Udaję, że to było normalne- powiedziała pani Calavano- a teraz na scenę- dodała.
Dwójka przyjaciół udałą się na scenę i zaczęli:

I know it's late, I know you're weary 
I know your plans don't include me 
Still here we are, both of us lonely 
Longing for shelter from all that we see 
Why should we worry, no one will care girl 
Look at the stars now, so far away 
We've got tonight, who needs tomorrow? 
We've got tonight babe 
Why don't you stay? 


aż do końca piosenki, oboje zapomnieli jednak co miało się zdażyć po piosence. Pani Calavano powiedziała:
- No, i teraz czas dokończyć piosenkę, szybko mamy jeszcze dużo do przećwiczenia.
Dwójka przyjaciół zbliżyła się do siebię i stało się.


----------------

Hejcia, 
rozdziału nie było ojejejku ak długo XD
Nie komentowałąm też, przepraszam :/
Zrąbałam wszystkim życie hah nic.
Ten rozdział jest strasznie dziwny, nie jestem z niego zadowolona,
przepraszam, ale chciałam coś dodać :<

KItty :*
P.S: pytajcie w zakłądce " zapytaj bohatera " :)Kocham Was <3 

środa, 29 stycznia 2014

Nowa zakładka :)



Na blogu pojawiła się zakładka " zapytaj bohatera " serdecznie do niej zapraszam, odpowiem a wszystkie pytania :)

Co do rozdzialu miał pojawić się jak będą 2 komentarze, było nawet więcej za co jestem strasznie wdzięczna <3 Piszę włąsnie rozdział, jak go skończę to dodam a jak nie to jutro :)
Dziękuję i zapraszam do pytania :)
Kitty <3